Ks. Prof. Jacek Urban 12 III 2018

Kafarnaum było miejscem, w którym mieszkał Jezus, po tym jak opuścił Nazaret i podjął działalność publiczną. To było odtąd jego miasto. Nauczał w miejscowej synagodze, albo na brzegu jeziora Genezaret, albo na zboczu, gdzie wygłosił słynne kazanie na Górze. Stąd pochodzili apostołowie: bracia Piotr i Andrzej, Jakub i Jan.
Kafarnaum było także miejscem wielu uzdrowień. Tu Jezus uzdrowił m.in. teściową Piotra, paralityka, sługę setnika, kobietę cierpiącą na krwotok, tu także wskrzesił córkę przełożonego synagogi, córkę Jaira.
Tu dokonał się także cud, o którym słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Z Kafarnaum pochodził urzędnik królewski, którego syn zachorował. Nie znamy imienia ani urzędnika, ani jego syna. Skąd znalazł się tam urzędnik królewski? Otóż stąd, że po śmierci króla Heroda zwanego Wielkim, jego królestwo zostało podzielone między jego synów. Galileą rządził Herod Antypas, który nosił tytuł króla, dlatego urzędnik z dzisiejszej Ewangelii określany jest jako urzędnik królewski.
Jezus przebywał wtedy w Kanie Galilejskiej. Kanę od Kafarnaum dzieli kilkanaście kilometrów. Urzędnik królewski udał się do Jezusa z Kafarnaum do Kany. Prosił, aby przyszedł i uzdrowił jego syna. „Panie przyjdź, zanim umrze moje dziecko”. Jezus widział przed sobą nie urzędnika królewskiego, ale kochającego ojca. Widząc jego miłość i desperację mówi mu: „Idź, syn Twój żyje”. Jak napisał ewangelista „uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego”. I tak się stało. Syn urzędnika został uzdrowiony w tej godzinie, w której Jezus powiedział do jego ojca: „Idź, syn Twój żyje”.
Pośród cudów, których dokonał Jezus, ten jest szczególny. Najczęściej bowiem Jezus stoi twarzą w twarz z chorym. Dotyka trędowatego, ujmuje za rękę niewidomego, czy teściową Piotra, mówi bezpośrednio do chorego. Jest z chorym w kontakcie.
Dzisiejsze natomiast zdarzenie dokonuje się na odległość. Jezus jest w Kanie. Do Kany przybywa urzędnik królewski, ale jego umierający syn jest w Kafarnaum. Jezus go nie widzi, nie widzi syna, widzi tylko ojca. To uzdrowienie dokonuje się w pewnym sensie na odległość. Jezus nie potrzebował ani tego, by być wtedy w Kafarnaum. Nie potrzebował widzieć chorego. Potrzebował tego, co zobaczył. Potrzebował miłości ojca.
Co myślał Abraham, gdy usłyszał polecenie Boga, aby złożył swego syna w ofierze? Jak te słowa miał pogodzić z zapewnieniem Boga, że uczyni z niego naród tak liczny, jak gwiazdy na niebie i piasek na brzegu morza. A przecież tak się stało.
Co myślała Królowa Jadwiga, gdy jej córeczka, która się urodziła, a która była formalnie następcą tronu, już po kilku tygodniach umarła, a ona sama miała się coraz gorzej i kilka dni po niej umarła. Umarła Jadwiga, ale przetrwał ród królewski. Jej mąż Jagiełło będzie miał synów: Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka.
Co myślały matki tracące dzieci w powstaniach narodowych, dzieci, których ojców pędzono na Syberię. Co było ich siłą? Ich siłą była wiara i miłość.